Mojej jedynej, kochanej i najlepszej - Alex Ludwig♥
Dziękuję za te nasze rozmowy, za to że mnie ''wysłuchujesz'' chociaż najczęściej piszę same brednie i za to że po prostu jesteś ♥
Kocham Cię ty moja ciućmo ♥
------♥------♥------♥------♥------
Wszystko się kiedyś kończy...
Czy będzie tak i z naszą miłością? Czy kiedyś przestanie mnie obdarzać tym cudownym uczuciem? Czy znajdzie sobie nową kobietę? I... Czy ja przestanę go kochać?
Kiedy szliśmy razem przez park moja głowę zajmowało mnóstwo myśli. Jednak tylko to jedno pytanie nie dawało mi spokoju...
- Maxi... Czy ty na prawdę mnie kochasz?
W jednaj chwili chłopak stanął w miejscu i obrócił mnie tak, że znalazłam się naprzeciwko jego wspaniałych brązowych oczu.
- Jak ty w ogóle możesz tak myśleć? - zapytał - Naty ty jesteś dla mnie niebem, słońcem, które nigdy nie zachodzi. Jesteś dla mnie chlebem, bez którego nie mogę się obyć. Jesteś dla mnie południem, nocą i dniem. Jesteś dla mnie wszystkim. Ja po prostu kocham Cię! *
Jedna, samotna łza wzruszenia spłynęła po moim policzku. Wiem, że jest ze mną szczery... Że jego miłość jest szczera... Widzę to jego oczach... Szczęśliwa rzuciłam mu się na szyję, a on objął mnie swoimi umięśnionymi ramionami i mocno do siebie przytulił. Kiedy się od siebie oderwaliśmy Maxi wziął mnie za rękę i dalej prowadził przez park w tylko jemu znanemu kierunku.
- Tak właściwie to gdzie my idziemy? - zapytałam po chwili.- Już ci mówiłem - uśmiechnął się - Niespodzianka.
- Jesteśmy - powiedział Maxi kiedy dotarliśmy na ogromną polanę.
Na samym środku leżał duży koc, a na nim wiklinowy koszyk. Wszystko oświetlał tylko jasno świecący księżyc i małe punkciki na niebie, nazywane przez nas gwiazdami. Z oddali zauważyłam też kontur jakiegoś przedmiotu który wyglądał jak gitara. Otworzyłam usta jednak po chwili je zamknęłam. Nie miałam pojęcia co w ogóle mogłabym powiedzieć. Maxi pociągnął mnie za dłoń i razem zmierzaliśmy w kierunku koca. Dopiero kiedy usiedliśmy zauważyłam, że chłopak rozsypał na nim płatki moich ulubionych herbacianych róż. Maximilian wziął do rąk gitarę i zaczął grać pierwsze akordy cudownej melodii. Jednak kiedy to wszystko dopełnił jego cudowny głos poczułam się jak w niebie...
Tanto tiempo caminando junto a ti
Aun recuerdo el día en que te conocí
El amor en mi nació tu sonrisa me enseno
Tras las nubes siempre va a estar el sol
Te confieso que sin ti no se seguir.
Luz en el camino tu eres para mi.
Desde que mi alma te vio.
Tu dulzura me envolvió.
Si estoy contigo se detiene el reloj.
Lo sentimos los dos el corazón nos hablo
Y al oído suave nos susurro
Quiero mirarte
Quiero sonarte
Vivir contigo cada instante
Quiero abrazarte
Quiero besarte
Quiero tenerte junto a mi
Pues amor es lo que siento.
Eres todo para mi.
Quiero mirarte
Quiero sonarte
Vivir contigo cada instante
Quiero abrazarte
Quiero besarte
Quiero tenerte junto a mi
Tu eres lo que necesito.
Pues lo que siento es
Aun recuerdo el día en que te conocí
El amor en mi nació tu sonrisa me enseno
Tras las nubes siempre va a estar el sol
Te confieso que sin ti no se seguir.
Luz en el camino tu eres para mi.
Desde que mi alma te vio.
Tu dulzura me envolvió.
Si estoy contigo se detiene el reloj.
Lo sentimos los dos el corazón nos hablo
Y al oído suave nos susurro
Quiero mirarte
Quiero sonarte
Vivir contigo cada instante
Quiero abrazarte
Quiero besarte
Quiero tenerte junto a mi
Pues amor es lo que siento.
Eres todo para mi.
Quiero mirarte
Quiero sonarte
Vivir contigo cada instante
Quiero abrazarte
Quiero besarte
Quiero tenerte junto a mi
Tu eres lo que necesito.
Pues lo que siento es
Amor...
Moje oczy już po raz kolejny zaszły łzami. Jeszcze nikt nie zrobił dla mnie czegoś tak wspaniałego... Maxi odłożył na bok gitarę i kiedy ścierał kciukiem moje łzy powiedział:
- Nie chciałem żeby moja księżniczka przez mnie płakała...- Ale... To po prostu... To są łzy szczęścia - odpowiedziałam.
Chłopak uśmiechnął się szeroko i mocno mnie do siebie przytulił.
- Zapomniałbym - powiedział po chwili i wygrzebał coś z koszyka - To dla ciebie.
Otworzyłam po woli pudełeczko, a moim oczom ukazał się przepiękny srebrny naszyjnik w kształcie serca. Kiedy go odwróciłam zauważyłam wygrawerowany napis: N + M = LOVE FOREVER. Chłopak wyjął go z mojej dłoni i spytał:
- Mogę?
Pokiwałam tylko twierdząco głową, a naszyjnik już po chwili znalazł się na mojej piersi.
- Jesteś głodna?
- Jestem - odpowiedziałam - Ale twoich pocałunków...
Maxi uśmiechnął się zadziornie i już po chwili jego usta znalazły się na moich. Oddawałam każdy jego pocałunek. Czułam te wszystkie uczucia które nas otaczały. Tą miłość, namiętność i pożądanie... Tą magię...
- Dziękuję... - szepnęłam kiedy już przez dłuższy czas razem z Maxim leżeliśmy na kocu i wpatrywaliśmy się niebo - Nigdy bym nie pomyślała ze tylko dzięki tobie będę mogła spędzić tak cudowne chwile...
- I pomyśleć że to już trzy miesiące - powiedział chłopak i dał mi całusa w czoło - Ale ten czas szybko leci... Jeszcze niedawno chowałaś się po kątach i nie chciałaś się do mnie nawet odezwać...- Ojj no weź... - mruknęłam - Ale to nie ja kilkanaście razy wpadłam na drzwi...
- Wcale nie śmieszne - odpowiedział chłopak.
- Dla mnie bardzo - zaśmiałam się - Najlepsze było to jak stałeś obok pokoju nauczycielskiego, a Beto nagle je otworzył i tak cię walnął, że aż zemdlałeś...
Zaczęłam się głośno śmiać na co Maxi podniósł się na łokciu i spojrzał na mnie złowieszczo się uśmiechając.
- Tak będziesz pogrywać? - zapytał i się nade mną nachylił - Oooo nie! Tak nie będzie!
Gdy zaczął mnie łaskotać nie mogłam się uspokoić przez kolejne kilka minut. Kiedy w końcu mi się to udało chłopak znowu się położył i objął mnie ramieniem... Mogłabym tak spędzić całe życie... Tylko ja, on i to przepiękne gwieździste niebo...
Teraz wiedziałam, że moje początkowe myśli nie miały najmniejszego sensu. Nasza miłość jest ogromna, a to że dorośli twierdzą iż to tylko głupie, młodzieńcze zauroczenie to nie prawda... My się na prawdę kochamy...
A nasz miłość jest ogromna więc nikt i nic nas nigdy nie rozdzieli...
----♥----
- Naty i Maxi są na randce... Znowu... Lara jest chora - ma grypę żołądkową. Camila razem z Sebą i Broduey'em układa karną choreografię na zajęcia do Gregorio, bo ostatnio spóźnili się ponad pół godziny. Leon i Viola jeszcze nie wrócili. Diego jest z rodzicami u dziadków, a Andres, jak to Andres znowu zapomniał, ale potem stwierdził że już nie przyjdzie, bo boi się, że po drodze porwą go kosmici... Czy tobie też się wydaje, że przestał się rozwijać już w przedszkolu?
- Zapowiada się najciekawszy wieczorek filmowy w historii... - uśmiechnęłam się krzywo.- Ej... Ale nie jesteś na nich zła?
- Nie no co ty... Mają swoje sprawy nie mogę ich przecież ściągnąć tu siłą.
- To co oglądamy? Myślałam nad jakąś komedią romantyczną, ale nie wiem czy...
- Nie no błagam... Znowu komedia romantyczna? Czy wy nie potraficie oglądać jakichś innych filmów? - zapytał zrezygnowany Marco, stawiając na stole kolejną miskę z popcornem.
- Nie marudź - rozkazała Francesca i z powrotem zajęła się przeglądaniem naszej niemałej kolekcji - Włączymy to co będzie najfajniejsze. A możeeee... ''Magic Mike''. Niezłe mają klaty. O czym to?
- Wiesz no... Ogółem ponad połowa filmu toczy się w nocnym klubie, gdzie głowni bohaterowi pracują jako striptizerzy więc nie oglądajmy tego teraz co? - szepnęłam przyjaciółce na ucho, a ona jak poparzona odłożyła płytę i wzięła do rąk kolejną.
- A to może to? Co tam że widziałyśmy to z milion razy...
- Może być.
Przyjaciółka podniosła się z ziemi i włożyła do odtwarzacza płytę z pierwszą część ''Kac Vegas''.
- Przynajmniej się trochę pośmiejmy - uśmiechnęła się dziewczyna i usiadła na kanapie pomiędzy mną a Marco.
- Jezu... Ten film mi się nigdy nie znudzi - powiedziała Fran śmiejąc się wniebogłosy.
Pierwszy raz od dawna czułam się świetnie. Dzisiaj ani razu nie płakałam, a nawet uśmiechnęłam się nie jeden raz. Cieszę się, że mam przy sobie Marco i Francesce. Gdyby nie oni nie spróbowałabym nawet wyjść z pokoju... Trochę zamyślona nawet nie zauważyłam jak w pomieszczeniu ucichł głos Fran, a na mojej twarzy wylądowała brązowa poduszka.
- Ejj! - krzyknęłam - Co to miało niby być?- Zacięłaś się - odpowiedziała szczerząc się dziewczyna.
- I dlatego walnęłaś mnie poduszką w twarz? - zapytałam marszcząc brwi.
- Tak wyszło...
Nic nie odpowiedziałam tylko rzuciłam poduchą w jej stronę. Nie mam pojęcia jak to zrobiła, ale oberwał Marco, który wkurzony, że zniszczyłyśmy mu fryzurę zaczął rzucać w nas nawet resztką popcornu. Kiedy skończyliśmy się bić salon wyglądał jak jedno wielkie pobojowisko a ja miałam pełno jedzenia we włosach. Przeczesałam je palcami żeby wyglądały chociaż trochę normalniej.
- My się chyba cofamy w rozwoju - mruknął roześmiany Marco i spojrzał na salon - Pomożecie mi posprzątać... No nie?
Francesca spojrzał na niego robiąc minę w stylu ''chyba śnisz'' i pociągnęła mnie za dłoń w kierunku schodów.
- Miłego sprzątania! - krzyknęła jeszcze dziewczyna po czym zniknęłyśmy za drzwiami mojego pokoju - Muszę powiedzieć ci coś ważnego...
Poważna Fran? Nie dobrze...
- Ej, ale to nic strasznego - powiedziała szybko Francesca - Po prostu mój kuzyn przyjeżdża jutro i ma zamiar zostać tu na... Dość długo...
- No to super. Który? Śmieszny Carlo?
- Nie - zaprzeczyła przyjaciółka.
- Niski Mario?
- Znowu pudło.
- Przystojny Cristiano?
- Kiepsko ci idzie zgadywanie...
- No to który?
- Federico...
- Och - westchnęłam cicho i odwróciłam wzrok.
Od samego początku między nami istniało tylko jedno uczucie... I ja i on czuliśmy się dokładnie tak samo w swoim towarzystwie. Dokładnie pamiętam od czego się to wszystko zaczęło...
- Gdzie jest Marco? - zapytała sześciolatka kiedy zauważyła że już nie pływa razem z ich tatą.
- Chyba poszedł kupić lody - odpowiedziała brunetka odkładając swoją niebieską łopatkę - Ja już skończyłam.
- Ja też - uśmiechnęła się dziewczynka - idziemy pozbierać muszelki?
- Jasne! - krzyknęła uradowana Włoszka.
Dziewczynki odeszły kawałeczek od zamku żeby za chwilę się tam wrócić. Kiedy były niedaleko zauważyły, że cała ich budowla została zniszczona, a winowajcą jest leżący na niej chłopak.
- Hej! - krzyknęła zła blondynka - Zepsułeś nasz zamek!
- Ale to on mnie popchnął! - odpowiedział brunet wskazując palcem na kolegę.
- Przynajmniej się przyznaj Federico! - powiedziała Francesca łapiąc się pod boki.
- Ale to nie moja wina! - upierał się przy swoim chłopak.
- Kto to? - zapytała zdziwiona Ludmiła.
- To mój kuzyn Federico.
- Szkoda, że to akurat twój kuzyn...
- Czemu?
- No, bo go nie lubię! - krzyknęła blondynka i tupnęła nogą.
Dziewczynki odeszły kawałeczek od zamku żeby za chwilę się tam wrócić. Kiedy były niedaleko zauważyły, że cała ich budowla została zniszczona, a winowajcą jest leżący na niej chłopak.
- Hej! - krzyknęła zła blondynka - Zepsułeś nasz zamek!
- Ale to on mnie popchnął! - odpowiedział brunet wskazując palcem na kolegę.
- Przynajmniej się przyznaj Federico! - powiedziała Francesca łapiąc się pod boki.
- Ale to nie moja wina! - upierał się przy swoim chłopak.
- Kto to? - zapytała zdziwiona Ludmiła.
- To mój kuzyn Federico.
- Szkoda, że to akurat twój kuzyn...
- Czemu?
- No, bo go nie lubię! - krzyknęła blondynka i tupnęła nogą.
Chyba wszyscy doskonale wiedzą jak to między nami jest... To się już raczej nigdy nie zmieni. Jesteśmy wrogami i nimi pozostaniemy... No bo niby jak inaczej można nazwać osoby, które bezustanne sobie dogryzają, kłócą się i wyzywają? Ziarno nienawiści już dawno między nami wykiełkowało... I żadna siła nie ma prawa go zniszczyć...
------♥------♥------♥------♥------
Strój Ludmiły z tego rozdziału:
Witam wszystkich :*
Jak wam mijają wakacje?
Mam wielką nadzieję, że przebrnęliście przez to na górze i czytacie to co właśnie piszę :P
Najpierw nasza jakże przesłodzona Naxi... Przesadziłam? :O
Oczywiście to wyznanie Maxi'ego oznaczone ''*'' nie jest napisane przeze mnie bo ja za cholerę nie mogła m nic wymyślić :C
Blokada ''twórcza'' :CCCCCC
Piosenka tutaj napisana przez Maxi'ego w rzeczywistości (no nie do końca) jest śpiewana przez Leona i Violettę. Mowa tu o ''Nuestro Camino''.
Błagam wybaczcie za to coś :C
W kolejnym rozdziale będzie Feder więc mam nadzieję, że tym wam to zrekompensuję :P
Nowy rozdział już wkrótce ;)
Może macie pomysły z kogo może być perspektywy?
Liczę na szczere komentarze... W ogóle na jakiekolwiek :P
Dobra ja już kończę bo muszę... Tak właściwie co muszę? XD
Buziaki-Nat♥
PS: Do Alex... Sorki ze dedykuje ci takie coś :C
PS2: Do Magdy Comello... Miałam dać odpowiedź dzisiaj wieczorem a więc.. Dziękuję za propozycje i zgadzam się :D Ciesze się ze pozwoliła mi pisać razem z wami ;*
Już się się mogę doczekać współpracy :D
Nowy rozdział już wkrótce ;)
Może macie pomysły z kogo może być perspektywy?
Liczę na szczere komentarze... W ogóle na jakiekolwiek :P
Dobra ja już kończę bo muszę... Tak właściwie co muszę? XD
Buziaki-Nat♥
PS: Do Alex... Sorki ze dedykuje ci takie coś :C
PS2: Do Magdy Comello... Miałam dać odpowiedź dzisiaj wieczorem a więc.. Dziękuję za propozycje i zgadzam się :D Ciesze się ze pozwoliła mi pisać razem z wami ;*
Już się się mogę doczekać współpracy :D